Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Sob 9:46, 28 Kwi 2007    Temat postu:

http://Natalie-Portman-anal-action.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1173827
Gość
PostWysłany: Pon 22:54, 12 Mar 2007    Temat postu:

Lindsay Lohan Doing A Hung Guy!
http://Lindsay-Lohan-Doing-A-Hung-Guy.info/WindowsMediaPlayer.php?movie=1173827
o. Pistacjusz
PostWysłany: Nie 13:53, 29 Paź 2006    Temat postu: Kościół to perwersja

Czcigodni i Wielebni!

Poczytajcie tego głosu na puszczy wołającego -

Czyż nie słyszycie „głosu z nieba mówiącego: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające" ? (Ap 18. 4).

o. Pistacjusz CsR
===============================
Rzymski katolicyzm jest najbardziej niemoralną religią w całej historii ludzkości. Nienawiść przebrana w szaty miłości i wierząca na dodatek szczerze, że jest miłością - oto czym jest rzymski katolicyzm.

Szalejąca inkwizycja w imię prawdy ktora miała wyzwalać, blokuje wszelkie treści obnażające grzechy tej rzymsko-katolickiej Stajni Augiasza. Nie ma zatem innej drogi "oświecenia" i podjęcia dyskusji czy - dla niektórych - modlitewnej refleksji.

Kościół, jedynie prawdziwy... i jedynie sluszny...... miał być tam gdzie miała być prawda. Tymczasem stał się ostoją kłamstwa.

Za prawdę powiadam Wam, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne aby obnażać prawdziwe oblicza kościelnych oszustów, dewiantów i zbrodniarzy, którzy na twarzach noszą maskę pokory i pobożności, w ustach świętobliwie pieszczą słowa miłości, miłosierdzia i przebaczenia, ale ser­ca zawsze mają kamienne i zimne, dusze pychą, rozpustą, obłudą i hipokryzją wypełnione a dłonie wiecznie głodne mamony. ========================

Wywiad z profesorem Hubertusem Mynarkiem - byłym księdzem, teologiem i filozofem, dziekanem Uniwersy­tetu Wiedeńskiego, pisarzem i najbardziej - obok prof. Karlheinza Deschnera - znanym niemieckim krytykiem Kościoła.

Jak to się stało, że ksiądz po­chodzący z Polski, profesor teolo­gii kilku uczelni, stanął po drugiej stronie ideologicznej barykady?

- Byłem przez bardzo długi czas produktem mojego śląsko-katolickiego środowiska. Z czasem jednak zro­zumiałem lepiej znaczenie katolic­kiej teologii. Jedynym jej zadaniem jest legitymizowanie strategii hie­rarchii kościelnej. Papież, który jest antydemokratycznym autokratą, de­klaruje: „Objawienie istnieje, przyszło z nieba, przyniesione przez Je­zusa Chrystusa, jest zapisane w Pi­śmie Świętym, w czterech Ewangeliach i w listach apostołów". Jednak to papież, jako „nieomylny", decy­duje o tym, jak interpretować treść Biblii. Jednocześnie w Starym i No­wym Testamencie znajdujemy mnó­stwo okrucieństw, scen pornograficz­nych, niemoralnych zasad i nakazów. A do tego hierarchia kościelna, papie­że i sobory deklarują, że Biblia jest od A do Z świętą księgą, daną nie­omylnie przez Boga.

- Chce Pan powiedzieć, że teo­logowie, ludzie inteligentni i z ty­tułami naukowymi, nie widzą tej sprzeczności?

- Naturalnie, że teologowie są świadomi, iż niezależne bada­nia Biblii dowodzą czegoś i zupeł­nie przeciwnego: odkrywają prze­cież w tym „świętym piśmie" mnó­stwo mitów, oszustw i fałszerstw. Jednak jako urzędnicy, kościelni teologowie muszą mówić, uzasad­niać i legitymizować to, co papież i biskupi nakazują. Nie wolno im powiedzieć ludowi katolickiemu prawdy! W rzeczywistości nic się nie zmieniło od czasów świętego Ignacego Loyoli, założyciela jezu­itów, który ogłosił: „Aby dojść do prawdy we wszystkich sprawach, musimy być gotowi do wiary, że to, co nam wydaje się białe, jest czarne, jeżeli Kościół hierarchicz­ny tak to definiuje".

Pod wpływem długich badań hi­storycznych, filozoficznych i egzegetycznych stało się dla mnie zupeł­nie jasne, że teologia nie jest obiek­tywną nauką. Teologia jest ideologią w służbie kościelnej władzy hierarchicznej, któ­ra samą siebie ustanowiła nieomyl­ną prawdą. Tej „prawdy" potrzebuje Kościół, aby ludzi straszyć piekłem, grzechem, karą za nieposłuszeństwo, wyrzutami sumienia, spowiedzią itp. Kościół hierarchiczny chce jedynie panować i odnosić korzyści, a religia jest dla niego jedynie fasadą, za którą ukrywa swoje właściwe zamiary. Oto dlaczego zrzuciłem sutannę i wystą­piłem z Kościoła katolickiego!

- Odchodząc z Kościoła w 1972 roku, napisał Pan list otwarty do papieża Pawła VI, wzywając do zniesienia celibatu i demokratyza­cji w Kościele.

- Papież, naturalnie, nie odpo­wiedział. Władza absolutna nie wi­dzi potrzeby dyskutowania. Ona znajduje interes tylko w wydawaniu poleceń. Wysłałem także kopię mo­jego listu otwartego do ówczesnego arcybiskupa Wiednia, kardynała Koeniga, ponieważ byłem profesorem i dziekanem na Uniwersytecie Wie­deńskim. Oczywiście, też nie dosta­łem żadnej odpowiedzi. Za to kardy­nał natychmiast zażądał od kanclerza Austrii Brunona Kreiskiego mojego zwolnienia ze stanowiska profeso­ra wydziału teologii katolickiej pań­stwowego uniwersytetu. Państwo au­striackie zrobiło posłusznie to, czego chciał Kościół - wysłano mnie na emeryturę.

Tygodnik „Der Spiegel" napisał wówczas: „Mynarek w wieku 43 lat stał się najmłodszym emerytem wśród profesorów teologii". Echa mojej de­cyzji pojawiły się w całej Austrii i Niemczech. Wszystkie wielkie ga­zety odnotowały to wydarzenie:

„Kronenzeitung", „Die Presse", wie­deński „Kurier", „Stem", „Frankfuerter Allgemeine Zeitung". Poświęcono mi obszerne artykuły, a wszystko dla­tego, że byłem pierwszym w XX wie­ku profesorem teologii, który wystą­pił z Kościoła. Naturalnie, ukazały się także artykuły pełne nienawi­ści i złości przeciwko mnie, szcze­gólnie w wielu kościelnych gaze­tach. Kościół, ta „siedziba miłości i dobroci", nie wybacza takiego kroku byłemu księdzu!

- Czym się Pan zajął po odejściu z Kościoła?

- Moja sprawa stała się tak gło­śna, że największe wydawnictwo niemieckie Berteismann Koncern poprosiło mnie o napisanie książki na temat stosunków i intryg w Ko­ściele i wśród panów tego Kościoła. A więc napisałem książkę pod tytułem „Herren und Knechte der Kirche " („Panowie i wasale Kościo­ła"). Redakcja wydawnictwa z rado­ścią zaakceptowała mój skrypt. Bertelsmann rozesłał zapowiedzi i frag­menty mojej książki do wszystkich wielkich gazet. Kościół zoriento­wał się, że ukaże się niebezpiecz­na książka i wywarł taką presję na wydawnictwo, że wycofało się z pu­blikacji. Tak wielka jest finansowa i propagandowa siła Kościoła, że największy dom wydawniczy prze­straszył się i zmienił zamiary! Na­tychmiast jednak zgłosiły się inne wydawnictwa i w końcu książka ukazała się w 1973 roku w wydaw­nictwie Kiepenheur & Witsch w Kolonii i już po dwóch tygodniach sta­ła się bestsellerem. Tego Kościół nie mógł tolerować! Kardynałowie, bi­skupi i wielu oportunistycznych teo­logów wytoczyło mi procesy. Było ich w sumie ponad 15. Twierdzili, że moja książka ich obraża. Urażo­ny był m.in. Josef Ratzinger, obecny pa­pież, który także wytoczył mi pro­ces. Wszyscy oni żądali odszkodo­wań ja ko zadośćuczynienia za szko­dy na ich honorze. W sumie żądano ode mnie 360 tys. marek niemiec­kich! W efekcie procesów i wyro­ków straciłem dom, a nawet ma­szynę do pisania. Do dzisiaj nie ma w Niemczech sędziego, który wy­dał wyrok na niekorzyść Kościoła w procesach ludzi, którzy krytykują go w imieniu prawdy historycznej. Doszło do tego, że zakazano sprze­daży mojej książki. Dopiero w 2003 roku doczekałem się ponownego jej wydania pod tym samym tytułem i z uwzględnieniem niesprawie­dliwości, jakiej doświadczyłem ze strony sądów i Kościoła. Tylko ate­istyczne wydawnictwa - Historia Verlag i Ahriman Verlag - miały od­wagę wydać moją książkę. Chociaż procesy przeciwko mnie trwały wie­le lat i kosztowały wiele energii, pu­blikowałem dalsze książki: histo­ryczne, filozoficzne, kosmologicz­ne, antropologiczne i socjologicz­ne. Ponadto odbyłem wiele prelek­cji i odczytów dla słuchaczy z róż­nych środowisk.

- Do tej pory ukazały się w Polsce dwie Pana książki: „Je­zus i kobiety" i „Zakaz myślenia". W pierwszej podjął Pan próbę demitologizacji seksualności założy­ciela chrześcijaństwa, a w drugiej obnażył fanatyzm, który kryje się u źródeł wielkich religii monote­istycznych.

- Hierarchia kościelna do dzi­siejszego dnia twierdzi, że Jezus był aseksualny, absolutnie czysty, nie­pokalany, nie dotknięty zmysłowo­ścią. Kościół potrzebuje właśnie ta­kiego Jezusa i jego matki, aby wpo­ić ludziom swoją rygorystyczną, antyhumanistyczną ideologię moral­ności. Ludzie mają mieć poczucie winy, gdy porównają swoje „grzesz­ne" życie seksualne z ascetycznym życiem Jezusa i jego matki.

Ale Jezus był inny, jeśli wierzyć ewangeliom. Stale otoczony był ko­bietami, chętnie gościł u kobiet, na przykład Marii i Marty, sióstr Ła­zarza, którego - według Ewangelii świętego Jana - wskrzesił do nowe­go życia. Szczególnie serdeczny sto­sunek miał Jezus do Marii Magdale­ny. Reformator Marcin Luter, znaw­ca Biblii, mówił o „wielkiej miłości" między Jezusem i Marią Magdaleną.

Faktem pozostaje, że bez kobiet nie byłoby chrześcijaństwa. Maria Magdalena i inne kobiety były pierw­szymi misjonarkami zmartwychwsta­łego Jezusa. Apostołowie nie chcieli wierzyć kobietom, które twierdziły, że widziały żyjącego Jezusa. Ewan­gelie apokryficzne, których Kościół później zakazał, opisały wielką rolę kobiet u progu chrześcijaństwa. Póź­niej patriarchalne, zdominowane przez mężczyzn struktury Kościo­ła likwidowały ślady matriarchatu w pierwotnym Kościele.

Co do mojej publikacji pod ty­tułem „Zakaz myślenia", to wyja­śnia ona, że religie monoteistycz­ne proklamują swoją podstawo­wą tezę: Bóg jest i rozwiązuje każ­dy problem. Ponieważ istnieje, wszystkie problemy mają szansę na rozwiązanie. Niestety, Bóg nie rozwiązuje żadnego problemu, on sam jest problemem. Tajemnicy zła w świecie nie daje się pogodzić z istnieniem Boga absolutnej do­broci i miłości. Kościół rzymskokatolic­ki, a także inne wy­znania i religie monoteistyczne potrzebują Boga jako najwyższej i ostatniej in­stancji, aby móc żądać od ludzi ab­solutnego, bezwarunkowego posłu­szeństwa wobec siebie.

Również systemy polityczne potrzebują dla utrzymania i umoc­nienia swojej władzy najwyższego przywódcy, Führera, lidera, i wypo­sażają go w boskie atrybuty. Każdy z tych systemów religijnych i poli­tycznych wydaje zakazy myślenia i buduje barykady, których nie wolno przekraczać. Ale wolna myśl musi żądać wolności myślenia we wszyst­kich sprawach, także wolności do wątpienia. Bez wątpienia nie ma po­stępu w ludzkiej kulturze. Tymcza­sem Kościół naucza, że każda wąt­pliwość wobec jakiejkolwiek praw­dy przez niego głoszonej jest grze­chem śmiertelnym. Kto nie wierzy, będzie potępiony!

- Wiele osób uważa, że Kościół katolicki jest ostoją publicznej mo­ralności. Sądzą, że bez tej instytu­cji świat pogrążyłby się w moral­nym chaosie i anarchii.

- Ludzie, którzy coś takiego twierdzą, są albo ślepi, albo fana­tyczni. Prawdą jest, że Kościół nie­ustannie głosi: „Jestem najwyższą, najważniejszą instancją i gwarancją moralności". Ale chaos i anarchia są w samym sercu Kościoła katolickie­go! Katolicyzm jest najbardziej nie­moralną religią w całej historii ludz­kości. Moja książka „Nowa inkwizy­cja" wykazuje we wszystkich szczegółach zbrodnie Kościoła w odleglej­szej przeszłości, a także w XIX i XX wieku. Nie ma drugiej takiej religii, która zniszczyłaby tyle istnień ludz­kich, co religia katolicka. Inkwizy­cja, palenie kobiet - domniemanych czarownic - likwidacja całych na­rodów, prześladowania niewierzą­cych, heretyków, żydów, tak zwa­nych sekt; związki Kościoła z dykta­torami (Mussolini, Franco, Hitler, Pinochet), z mafią (Calvi, Sidona etc.); wykorzystywanie niewinnych dzie­ci i młodych ludzi do celów seksual­nych (pedofilia) przez papieży, biskupów i księży; oszustwo celibatu, który trwa, chociaż mnóstwo księży żyje z partnerkami lub partnerami (co opisałem w moich książkach: ,,Eros und Klerus" i ,,Casanovas in Schwarz".

Współczesne państwa i rządy w wy­niku własnej słabości lub głupoty popierają mity o moralnym autorytecie Kościoła i jego niezbędności dla prawidłowego funkcjonowania społecz­ności ludzkiej. Dzięki temu Kościół zyskuje na znaczeniu i rośnie w siłę, także finansową. Tymczasem każdy człowiek ma własne sumienie i musi zbudować swój własny system etycz­ny, jeżeli nie chce się stać wasalem propagandy, konwencji i ślepej do­gmatyki Kościoła. Papież Jan Paweł II podróżował do niedawna, a Bene­dykt XVI obecnie - do milionów lu­dzi, ale obaj są niczym więcej jak po­staciami popkultury. Dla ugrunto­wania i podniesienia moralności nie czynią niczego.

- Czy widzi Pan jakieś plusy w watykańskiej religii? Jak ocenia Pan Kościoły protestanckie? Czy sympatyzuje Pan bądź należy do któregoś z nich?

- Mimo mojej dobrej woli, nie widzę żadnych plusów w katoli­cyzmie. Nadal Watykan uważa się za kontynuację starożytnego impe­rium rzymskiego, nadal papież na­zywa siebie pontifex maximus, jak najwyższy kapłan religii rzymskiej, nadal nie toleruje de facto żadnych innych religii i konfesji. Nadal głosi że ojczyzną prawdy jest Kościół rzymskokatolicki. Nadal religia po­zostaje jedynie fasadą, bo Watykan ciągle ma tylko jeden cel i ideał:

więcej władzy i więcej zysku. Nadal papieże i ich wasale w hierarchii rozumieją „dialog ekumeniczny" jako powrót wszystkich „zagubio­nych synów", wszystkich wyznań do papa mundi, czyli ojca Kościoła i świata, rezydującego w Rzymie.

Jedynym plusem Kościołów protestanckich jest nieuznawanie przez nich dyktatora w osobie papieża. Niestety, widziałem wśród prote­stanckich przywódców także wielu autorytarnych wodzów. Faktem jest natomiast większy liberalizm nie­których ugrupowań protestanckich. Niestety, kierownictwo największe­go Kościoła protestanckiego Nie­miec (EKD) z biskupem Huberem na czele często zbyt konformistycznie i oportunistycznie reaguje na działania Kościoła katolickiego.

Zaletą protestantyzmu jest do­puszczenie kobiet do urzędów, także do urzędu biskupa, a wadą - wpływ wielu nauk Lutra, który negował wolną wolę człowieka, propago­wał totalną zależność człowieka od Boga, a także prześladował herety­ków, żydów i niewierzących. Strasz­ne, brutalne i okrutne zasady postę­powania Lutra wobec żydów służyły nawet jako przykład i motywacja dla nazistów. Dzisiejsza nietolerancja oficjalnego Kościoła ewangelickiego wobec tak zwanych sekt wypływa z antyhumanitarnej ideologii Lutra. Dlatego nie mogę należeć do żad­nego z Kościołów protestanckich. Moja wizja wolności i moje humani­styczne nastawienie nie zgadzają się z nauką i praktyką tych kościołów.

- Czy jest Pan człowiekiem wierzącym?

- Pana pytanie jest sformuło­wane zbyt ogólnie. Jeżeli Pan ro­zumie wiarę jako wiarę w dogmaty jakiegoś kościoła, wtedy jestem człowiekiem niewierzącym. Wielu ludzi, zwłaszcza w Polsce, identy­fikuje cały fenomen religii z katolicyzmem. Ale można być człowie­kiem wierzącym i religijnym bez jakiejkolwiek przynależności do katolicyzmu, protestantyzmu czy w ogóle chrześcijaństwa. Religie azjatyckie, na przykład buddyzm, hinduizm, taoizm albo konfucjanizm, bardzo różnią się od chrze­ścijaństwa. Nie uznają one Boga monoteistycznego, ale są przecież prawdziwymi religiami! W centrum tych religii stoi wiara w reinkarnację, a nie wiara w Boga. Przekonują, że człowiek musi przejść wiele doświadczeń, wiele wcieleń, aby osiągnąć do­skonałość. Napisałem przed kilko­ma laty książkę „Religijność bez Boga", w której zamieściłem wiele przykładów religii, gdzie nie ma wiary w Boga, ale istnieje głęboka religijność.

Wracając do katolicyzmu... Uważam, że nie jest on prawdziwą religią, lecz konglomeratem rozma­itych religii i światopoglądów. Moż­na w nim znaleźć elementy chrześci­jaństwa, religii pogańskich, filozofii antycznych i współczesnych. To nie jest jednolita i czysta religia. Kato­licyzm jest pozbawiony oryginal­ności. Nie ma w tym Kościele jed­nej prawdy wiary, która nie została­by ukradziona jakiejś innej religii. A Kościół jako taki jest perwersją i zdradą religii, ponieważ nadużywa jej do manipulowania ludźmi, ogłu­piania ich i wykorzystywania.

Nawet wiara w jedynego boga jest wynalazkiem faraona Echnatona, a bóg Jahwe nie był na początku Starego Testamentu jedynym i uni­wersalnym bogiem nieba i ziemi, ale bogiem klanu Hebrajczyków, którzy nie negowali istnienia bogów innych narodów i klanów.

- Czy Bóg istnieje?

- Tego nie wiem. Żaden czło­wiek nie może z pewnością wie­dzieć, czy Bóg istnieje, czy nie ist­nieje. Także „nieomylny" papież tego nie wie, może jedynie wie­rzyć. Wiara, każda wiara, jest egzystencjalną decyzją. Nigdy nasza wiedza nie jest na tyle uni­wersalna i jasna, abyśmy byli zmu­szeni wierzyć lub nie wierzyć. To akceptuje nawet Kościół, który uczy, że wiara w Boga jest łaską i cnotą, do której człowiek z wysiłkiem musi dążyć. Wiele rzeczy w przyrodzie, w kosmosie i człowieku jest argu­mentem (lecz nie dowodem!) na rzecz istnienia Boga, ale proble­mu zła fizycznego i psychiczne­go w świecie żaden człowiek nie może rozwiązać. Są ślady wielkiej inteligencji w naturze, w ewolucji, w kosmosie, ale te ślady nie są ta­kiej wagi, aby zmusiły nas do przy­jęcia nieskończenie doskonałego, inteligentnego i wszystkowiedzącego Boga.

Już starożytni filozofowie byli przekonani, że świat został stwo­rzony nie przez Boga, lecz przez de­miurga, czyli byt, który jest bardzo inteligentny, ale nie wszechmocny i wszystkowiedzący.

Uważam, że człowiek prawdziwie humanistyczny jest agnosty­kiem, otwartym jednakże na wszyst­kie możliwości metafizyki. Jak będzie po śmierci, tego nikt nie wic na pewno, ale każdy człowiek musi tu na ziemi zbudować swój własny światopogląd. Nie jest tak ważne, czy jesteśmy ludźmi wierzącymi, czy nie. Istotniejsze jest, czy jeste­śmy ludźmi etycznymi, czy może raczej złymi, okrutnymi, brutalny mi, agresywnymi, poszukującymi zysku, sukcesu i kariery ze szkodą dla innych. W roku 2005 ukazała się moja książka ”Unsterhlichtkeit”

(„Nieśmiertelność"), która zajmuje się tymi zagadnieniami.

- W Niemczech przeciwnicy mają Panu za złe, że broni Pan tak zwanych sekt, a nawet że był Pan z nimi związany. Mam na myśli Życie Uniwersalne i scjentologię. Oskarża się Pana także o związki z niemieckimi unitarianami, nawiązującymi podobno do faszystowskiego nurtu chrześcijaństwa.

Nie należę do żadnej sekty, niestety, Kościół, a pod jego naciskiem także państwo, dyskryminują w Niemczech tak zwane sekty. Każdy humanista jest zobowiązany do obrony prześladowanych mniejszości. Ci, którzy dyskryminują - tak zwane wielkie historyczne Kościoły - sami są de facto sektami, a różnią się od małych sekt tylko siłą i wpływami. Kościół rzymskokatolicki i całe chrześcijaństwo swój marsz przez historię rozpoczęło 2000 lał temu jako mała sekta reli­gii żydowskiej. Wszelkie błędy, he­rezje, oszustwa i zbrodnie dokonane przez sekty są relatywnie i ilościo­wo niewielkie w porównaniu złymi, jakich dopuścił się Kościół rzymski. Kościół potępia sekty, bo obawia się utraty kontroli nad ludźmi. Musimy pamiętać, że spośród wszystkich re­ligii i sekt w całej historii ludzko­ści Kościół papieski jest organizacją najbardziej zbrodniczą.

Co do związków z niemiecki­mi unitarianami, to sprowadzały się one do kilku odczytów i prelek­cji, które dla nich zrobiłem, podob­nie jak robię je na zaproszenie wielu innych grup. Znam nawet kilku ży­dowskich profesorów, którzy także mieli odczyty na zaproszenie unitarian, lecz tylko mnie się za to ataku­je. To jest bardzo dziwne, ale zauwa­żyłem, że Kościół lubi mnie atako­wać nie wprost, ale często wykorzy­stuje do tego innych. Nie waha się korzystać z usług nawet byłych stalinowców.

A teraz o moich związkach z Ży­ciem Uniwersalnym. Chcę podkre­ślić, że ludzie z tego ugrupowania czynią dla innych ludzi, szczególnie chorych, i dla zwierząt tysiące razy więcej dobrych rzeczy niż rzymski Kościół. Dlatego właśnie stali się celem wie­lu ataków ze strony hierarchii. Nie należę do tego ugrupowania, ale wy­dałem u nich moją książkę „Nowa inkwizycja", bo zgodzili się ją opu­blikować po tym, jak 30 innych wy­dawnictw powiedziało „nie".

Ze scjentologią nie mam kon­taktów, ale też pragnę zauważyć, że rozpowszechniany przez Ko­ściół obraz tej religii mija się z rze­czywistością. A wracając do unitarian - to prawda, że ruch ten aż do roku 1945 współpracował z Hitlerem. Podobnie zresz­tą jak przedstawiciele wie­lu różnych religii i kościołów w Niemczech. Jednak po woj­nie unitarianie wyrzucili ze swoich szeregów wszystkich nazistów i obecnie jest to ruch religij­ny szanujący wartości demokratyczne i akceptowany przez większość Niemców.

- Ostatnia Pana książka to nie wydany jeszcze po pol­sku „Polski papież". Nie wąt­pię, że zawiera ona wiele kry­tycznych uwag pod adresem uwielbianego w Polsce przy­wódcy Kościoła.

- Analizowałem w tej książce teologię dogmatyczną papieża Wojtyły, jego doktrynę mo­ralności i seksualności, jego polity­kę społeczną, finansową, wewnętrz­ną i wobec innych państw oraz reli­gii, a także jego stosunek do kobiet w teorii i praktyce. W rezultacie do­szedłem do wniosku, że ten papież nie zmienił niczego z przestarzałej dogmatyki Kościoła. Na przykład grzech pierworodny nadal jest dla niego absolutnym fundamentem Ko­ścioła. Grzech - hipotetycznie po­pełniony przez Adama przed tysią­cami czy milionami lat - jest nadal naszym grzechem. Inny przykład:

piekło według papieża jest wieczne i nawet po upływie milionów lat nie ma możliwości zbawienia grzeszni­ka. A cóż to za Ojciec i Bóg miło­ści, który nie potrafi przebaczyć win swoim dzieciom, nawet po bardzo długim odbywaniu kary?!

Rygorystyczna doktryna seksu­alna papieża sprawiła, że na całej kuli ziemskiej papieski zakaz sto­sowania antykoncepcji przyczynia się y. całą mocą do pogłębienia nie­świadomości, ucisku, cierpień i cho­rób. Zakaz używania prezerwatyw sprzyja szerzeniu się AIDS. Według Brendy Maddot, ta doktryna papie­ska powoduje więcej zła niż polityka apartheidu i prowadzi do katastrofy demograficznej. Nadal pod panowa­niem Jana Pawła II kobiety nie mia­ły tych samych praw co mężczyźni, nie mogły awansować na odpowie­dzialne urzędy w Kościele, nie mia­ły prawa zostać duchownymi.

Idealna kobieta - według zmarłego papieża - to dobra matka i opie­kunka domu. Nie mogę się nadzi­wić, że tak wiele kobiet chodzi cią­gle do Kościoła i nie występuje z tej maczystowskiej instytucji.

- Jakie widzi Pan perspekty­wy dla Kościoła watykańskiego po śmierci Jana Pawia II? Jaką przyszłość przewiduje Pan dla katoli­cyzmu w Polsce?

- Nie widzę perspektyw dla Ko­ścioła watykańskiego. Nowy pa­pież Ratzinger jest jeszcze gorszy od Jana Pawła II. Benedykt XVI jest i pozostaje tym, kim był - fanatycz­nym inkwizytorem. On niczego nie zmieni w autorytarno-konserwatywnym Watykanie. Każda poważ­niejsza reforma tej instytucji byłaby jej negacją, jej kapitulacją, jej koń­cem. Kościół papieski jest instytu­cją totalnie antydemokratyczną: pa­pież posiada władzę absolutną, a bi­skupi i kardynałowie mają jedynie władzę delegowaną; także ich prawa są delegowane. Lud Boży natomiast w ogóle pozbawiony jest praw - ma tylko obowiązki. Prawdziwa demo­kratyzacja Kościoła byłaby śmiercią absolutystycznej hierarchii.

Oficjalny katolicyzm w Polsce potrzebuje epoki oświecenia, ponie­waż tkwi jeszcze w średniowieczu. Środowiska intelektualne w Koście­le powinny wyemancypować się ze wszelkich wpływów duchowień­stwa. Podobnie i teologia polska, której daleko do teologii i egzegezy zachodnioeuropejskiej.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group